Kontakt z ziemią daje moc!

   Ja nie wiem jak to się dzieje, ale faktycznie kontakt z ziemią przywraca równowagę. Zwyczajne pielenie grządek może być lekiem na depresję, albo codzienny spadek formy. Jeśli umysł krąży po różnych problemach tzw. "nie do rozwiązania" to pora włożyć rękawiczki, przygotować taczkę i zabrać się do roboty w ogrodzie.
   A pogoda dzisiaj był piękna. Chyba zaczyna się moja ulubiona pora roku ni to lato, ni to jesień. Słońce nie takie ostre, w ogrodzie zaczyna pachnieć owocami, liśćmi, dymem, sama nie wiem czym. Chyba nadchodzącą jesienią właśnie.
   I dzisiaj upajając się pięknym popołudniem zabrałam się do małych porządków na kwiatowej rabacie (Maciek przycinał w ogrodzie lawendę sekatorem, co wprawiało go oczywiście w zachwyt, a ja suche kwiaty róż). Potem z dziećmi poszliśmy do naszych ulubionych ostatnio kur (pomyślałam, że kurom poukładana przestrzeń wokół kurnika też się przyda).
   Do wieczora zrobiliśmy tyle pożytecznych rzeczy...... a na koniec jeszcze gra w piłkę, dopiero zmrok zagonił nas do domu, kiedy Szymon powiedział magiczne słowo "noć".
Za to własnie lubię wieś i letnie miesiące. Że, tak jak na wakacjach do późnego wieczora krzątasz się koło domu, popijasz herbatę albo...wino, a dzieci dopiero jak im zmarzną nosy chętnie przychodzą na kolacje.
   Delektujesz się tą porą roku, porą dnia, zauważasz te chwile, "najlepszą z wszystkich chwil". To też jest joga. Joga w ogrodzie ma się rozumieć.
   Ja nie wiem co się dzieje.... ale takie proste życie coraz bardziej mnie kręci......

         

                                                  Joga w ogrodzie  fot. Marta Błażejowska


Zobacz także:

Komentarze

Popularne posty